Strona:PL Daudet - Mała parafia (tłum. Neufeldówna).djvu/322

Ta strona została przepisana.

złocistemi złudzeniami jej dzieciństwa, któremi osłaniała się w smutnych godzinach, któremi ochraniała swoją, dumę, swoje nieświadome bunty. Teraz wiadome już jest jej pochodzenie arystokratyczne, wytłómaczone są jej awanturnicze i koczujące instynkta. Wy, smutne włóczęgi, którzy zatrzymywaliście się przy studni na rogu drogi, wędrowne karawany, które ścigała wzrokiem, dopóki nie zniknęłyście jej z oczu, dlatego ona was tak kochała. Byłyście jej ojczyzną, jej koczowniczą rodziną.
Dlaczego nie pozostała śród was, jakieżby to było szczęście dla Ryszarda i jego matki!.. I, myśląc o tych prawych sercach, o tem życiu uczciwem i spokojnem, które jej krew cygańska wykoleiła, zakłóciła, Lidya pożałowała szczerze, iż jej nie pozwolono umrzeć tam, w Quiberon. Przez chwilę nawet bliska rzeka, prostopadły brzeg, głęboka woda, obijająca się o filary mostu, ponowiły pokusę samobójstwa. Widziała się jadącą po wybrzeżu nazajutrz, na wózku pogrzebowym... Ale nagle wspomnienie Ryszarda, takiego kochającego, takiego pełnego poświęcenia, myśl o tem, co uczynił dla niej, objaśniła ją, jakie są jej prawdziwe obowiązki.
Nie, nie może już rozporządzać swojem życiem. Gdyby nawet nie żywiła dla męża głębokiego i tkliwego uczucia, jakie przepełniało jej serce, powinna była pójść za nim, towarzyszyć mu do końca rozpaczliwej drogi, na którą się rzucił przez miłość dla niej. I gdy w jej gorącej, romantycznej główce snuły się wszystkie ofiary, wszystkie braki, jakie ponosiłaby, dzieląc