Strona:PL Daudet - Mała parafia (tłum. Neufeldówna).djvu/342

Ta strona została przepisana.

która, jakkolwiek zmieniła się bardzo, była bardzo czuła i kochająca, ale miała dumę większą jeszcze niż syn. Młoda kobieta zwlekała zatem z temi wyjaśnieniami, licząc na wpływ księdza Cérès. Na nieszczęście słowa i zamyślenie Ryszarda uprzedziły ją, że niedługo już zachowa tajemnicę dla siebie samej.
Zamiast zejść ku rzece, Ryszard poszedł prosto gościńcem, zarzucenie sieci już go nie zajmowało. Myślał o tej mszy, zwłaszcza o tej żałobie, że za wielkie to demonstracye ku uczczeniu pamięci starego żebraka. Nie, to nieprawdopodobne, żeby chodziło o ojca Jerzego; nie robionoby z tego takiej tajemnicy. A więc któż to taki? Tamten, który spał w głębi parku Grosbourga, w pyszuem mauzoleum rodzinnem? Czy to podobna, żeby Lidya jeszcze o nim myślała? Chcąc się upewnić w każdym razie, wystarczyłoby wejść do Lucriotów, którzy gnieździli się wszyscy razem pod Draveil w starej budce dróżnika; wybadałby starą... I gdy mimowoli niemal kierował kroki swoje w tę stronę, na gościńcu dokoła niego toczył się dalej spokojny ruch niedzielny.
Napoleon Mérivet, który tylko co zamknął swoją kaplicę, groził Féniganowi zdaleka wielkim kluczem; a Ryszard, wściekły, mówił do siebie w duchu:.. O! nie, nie przestąpi nigdy progu tego kościoła przebaczenia za każdą cenę, w którym ludzie modlą się za tych, co im wyrządzają krzywdę... Potem złożył Ryszardowi uniżony ukłon pan Aleksander, który go minął w stroju myśliwego, jakkolwiek sezon polowania jeszcze się nie rozpoczął. Wracał z lasów Grosbourga, gdzie przez całe rano strzelał do królików, a kurtka jego,