artykułu, nietrudno było poznać jego autora. Na nieszczęście ten sam numer zawierał notatkę następującą:
Dzisiaj rano, w niedzielę, w małej kaplicy w Grosbourg jak również w głównych kościołach miejscowości Draveil, Soisy, Ris, Athis, Morangis, odprawiona została msza za spokój duszy księcia Ołomunieokiego. Po nabożeństwie, księże i księżna d’Alcantara, bardzo chorzy oboje, pojechali z doktorem, Janem. Metzer, do Enganding.
Ryszard patrzył długo na tę wiadomość, jakgdyby ją sylabizował lub tłómaczyó, poczem zbliżył się do fortepianu i położył na pulpicie przed Lidyą dziennik złożony i zaznaczony paznokciem.
— Teraz wiem... za tego to modliłaś się dziś rano, — rzekł półgłosem. — A kwiaty także pewnie dla niego?..
Lidya podniosła na męża swoje cudne oczy z wyrazem trwogi.
— Och! Ryszardzie... — nie przerwała gry, a łzy spadały wielkiemi kroplami na klawisze i na jej smukłe, białe ręce. Po chwili zerwała się.
— Dowiesz się o wszystkiem... pójdź, — rzekła.
— Dokąd idziecie, dzieci, — zawołała matka zdziwiona; ale nie było ich już w salonie.
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Następnej niedzieli, przed rozpoczęciem mszy, Napoleon Mérivet, kawaler orderu Ś-go Grzegorza, robiąc w progu swego kościoła stopniowane odpowiednie honory wszystkim przybywającym, ujrzał ze zdumie-