obecności w Uzelles szwaczki, która ją przymierzała; była to dziewczyna szykowna, o twarzy zwiędłej, obrzękłej, cerze zniszczonej rozpustą, zasypiająca na krzesłach, jakgdyby usiłując powetować sobie zaległości snu. Ta zagadkowa osoba znała dokładnie towarzystwo paryskie i, przymierzając, opowiadała zakulisowe skandale z Grosbourg: jak jenerał uganiał się za wszystkiemi kobietami, a księżna nie była prawie wcale zazdrosna, bo kochała tylko syna i pieniądze. Po szwaczce przybył fryzyer, ale nie ten z Corbeil, którym Lidya zadowoliła się w dniu wesela, lecz fryzyer z Paryża, polecony przez pannę Hortensyę, delegatkę słynnego krawca.
Ach! gdy po tylu staraniach i mozołach usiadła na przedzie wielkiej loży, mając ręce i ramiona obnażone, w sukni empire, śród lśniącej sali, ona, ubogi podrzutek, dziecko gościńca, która do lat dwudziestu czterech gdy jeszcze nie widziała teatru, doznała wrażenia nieporównanego, wszystkie jej nerwy uległy oszałamiającemu naprężeniu. Oczy aż ją bolały z wytężenia i blasku, jakim się iskrzyły. I to co grano, i to co śpiewał na scenie jakiś mały, otyły poczciwiec w obcisłym kaftanie, głosy orkiestry, wzmagające się lub cichnące falą dźwięków, wszystko to przygłuszało dla Lidyi bicie jej własnego serca i gorączkowe tętno w skroniach. Nie słyszała nawet impertynenckiego powitania księżnej, małej Wiedenki, o cerze nieświeżej, włosach żółtawych, profilu pospolitym, o zbyt długiej szyi, okolonej trzema rrzędami tak wielkich pereł, akich sierota jeszcze nigdy nie widziała.
Strona:PL Daudet - Mała parafia (tłum. Neufeldówna).djvu/42
Ta strona została przepisana.