Strona:PL Daudet - Mała parafia (tłum. Neufeldówna).djvu/43

Ta strona została przepisana.

Nagle wyrwana została z tej upajającej zadumy, co ją rozkołysała i unosiła, niby fala jedną z tych meduz, których tęczowe barwy gasną po wyjęciu z wody. Jenerał, siedzący za nią, kilkakrotnie już pochylając się naprzód dla rozejrzenia się po sali, musnął długiemi, rudawemi włąsami piękne ramiona sąsiadki; poczem uczuła jak dłoń jej pochwyciła rękawica ze stali i ognia. Oburzona zrazu usiłowała się oswobodzić; ale rękawica opierała się, przytrzymując drobną, miękką dłoń, która w końcu stała się bezsilna wobec tego uścisku miłosnego i brutalnego.
Lidya omdlewała z trwogi. „Co za zuchwalstwo! jak on mnie ściska, jak jego ręka pali!.. Ależ zobaczą nas... księżna... mój mąż...“ A najbardziej ze wszystkiego przerażała ją spokojna czelność jenerała, rozmawiającego o rzeczach obojętnych. Po raz pierwszy ukazywała jej się obłuda światowa i buntowała się przeciw niej jej natura, jeszcze prawa. Dlaczego na pierwszy znak kiężnej, która wstała przed końcem i rzekła głośno swoim nosowym głosem: „Nudzę się śmiertelnie, chodźmy!“ — dlaczego książę zerwał się zaraz i poszedł także w środku aktu, pozostawiając w zdumieniu i gniewie drobną rączkę, opuszczoną z tą samą bezceremonialnością, z jaką była wzięta? „O! dobrze... niech pan książę d‘Alcantara spróbuje jeszcze raz druzgotać mi palce przez cały wieczór... przyjmę ja go!..“ I śród wrzawy chórów i orkiestry, sama z Ryszardem, drzemiącym w głębi loży, drażniła się, układając należytą odpowiedź, jaką da jenerałowi, bo była pewna, że on nie poprzestanie na tem.