Strona:PL Daudet - Mała parafia (tłum. Neufeldówna).djvu/47

Ta strona została przepisana.

w powozie, wezwał młodego chłopca, matka skorzystała z tego, by pomówić swobodniej. Kochanemu dziecku niewesoło w Grosbourg teraz, kiedy choroba jenerała zmusza ich do spędzenia tu lata. Nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności i jej ojciec, — księżnej, — zachorował w Wiedniu, musi więc sama coprędzej wyjechać. To też prosi wszystkich przyjaciół i sąsiadów, by odwiedzali często Grosbourg, wnosili trochę życia do pokoju chorego, rozrywali Charlexisa, smutnie spędzającego czas między nauką a fotelem inwalidy. Doprawdy, będzie to czyn miłosierny ze strony Ryszarda i jego zachwycającej żony jeśli go zechcą zabierać na wspólne przejażdżki konno lub łodzią; kochany malec tak lubi wszystkie te sportowe rozrywki, których nie może mu dostarczyć, niestety! ani ojciec, ani nauczyciel.
— Wezmą go państwo czasem ze sobą, nie prawda?
Po mchach zielonej ścieżki książę wracał do nich, wykwintny, zwinny, z podniesioną małą główką, okoloną ufryzowanemi, płowemi włosami, a uśmiech wszystkich trojga mówił:
— Jaki on śliczny!
Z daleka rzucił księżnej:
— Dobra nowina, mamo... Spostrzegłszy panią Ryszardową, przechodzącą mimo powozu, jenerał poznał ją i wymówił wyraźnie jej nazwisko. To pierwsze wyrazy, jakie zdołał powtórzyć. Pan Jan zawołał mnie, żeby mi to oznajmić.
Lidya Fénigan czuła, że spłonęła żywym rumieńcem, a ta łuna różowa olśniewającym blaskiem okrasiła jej młodość. Księżna zaś, ściskając ją za ręce rzekła: