— Widzi pani, obecność pani dokazuje cudów, liczę na pewno na was oboje, kochani sąsiedzi.
Od tego dnia Charlexis był łącznikiem między Grosbourg a Uzelles. Szczególny ten chłopiec, o wyrafinowanie grzecznem i spokojnem obejściu, okazywał jednakie zajęcie dla opowieści pani Fénigan o spustoszeniach, zrządzanych przez koszatki i ogrodników, jak i dla kokieteryi pani Lidyi, której dawał rady w sprawie jej tualet, kapeluszy i bielizny. Jednocześnie był odważny do szaleństwa, lubił niebezpieczeństwa i szukał ich, niepokoił Ryszarda swoją nieostrożnością, a zawsze zachowywał się z jednakową spokojną stanowczością, zawsze miał te same oczy lśniące i nieprzejrzyste, jak głaz.
Dobry był czy zły? Nie wiedziano. „Nie rozumiem go“, mówił jego nauczyciel. Coprawda Jan Metzer, były profesor uniwersytetu w Lozannie, zmuszony opuścić katedrę z powodu choroby krtani, słabym był znawcą człowieka, albowiem mniej przewertował istot ludzkich, niż książek. Przychodził do zdrowia na tej posadzie nauczyciela na wsi, uprzyjemnianej długiemi wycieczkami w powozie, a teraz grywaniem z Lidyą, bo pan Jan był pierwszorzędnym wiolonczelistą.
O! nasłuchały się też Grosbourg i Uzelles koncertów i sonat. Długie pudło przejeżdżało wodą w łódce starego Chuchina prawie równie często jak mały książę. Wieczorem, podczas nieskończonych partyi szachów Ryszarda z matką, notaryusz z Draveil, następca pana Fénigana, ojciec Mérivet, właściciel kościoła na skraju drogi, niekiedy i ksiądz proboszcz sędzia trybunału w Corbeil stanowili zwykle audyto-
Strona:PL Daudet - Mała parafia (tłum. Neufeldówna).djvu/48
Ta strona została przepisana.