Strona:PL Daudet - Mała parafia (tłum. Neufeldówna).djvu/52

Ta strona została przepisana.

trzeba było niespodzianki, jakiegoś faktu nieprzewidzianego, przeciw któremu kobieta zazwyczaj słabo się broni, niemając czasu ani wahać się, ani zastanawiać.
Pewnej niedzieli wieczorem, przy końcu września, zwykli słuchacze koncertów w Uzelles, zdziwili się wielce na widok pana Jana, który przybył sam, bez wiolonczeli i ucznia, więcej ochrypnięty niż zwykle i bardzo wzruszony... Charlexis wyjeżdża, wstępuje nazajutrz do lyceum Stanisława, by się przygotować na egzamin do Saint-Cyr. Jenerał powziął nagle to postanowienie, a miody chłopiec, po krótkiej i gwałtownej rozmowie z ojcem, wybrał się z pożegnaniem do swoich przyjaciół, państwa Fénigan, gdy naraz, o jakie dziesięć kroków od ich domu, rozstał się ze swoim nauczycielem, mówiąc, że jest zbyt wzruszony i polecając, aby nauczyciel wyraził wszystkim jego smutek i jego serdeczne pozdrowienia.
Na tę wieść w salonie nastąpił wybuch żalu i czułych wyrazów. Ubóstwiano to małe książątko. Pani Fénigan oburzona była na jenerała za powzięcie podobnego postanowienia w nieobecności księżnej.
— Nigdy jej nie ma! — mruknął Ryszard, wściekły, odsuwając z hałasem szachownicę.
— A pan Jan? — spytał pan Mérivet, który zapomniał ocukrzyć sobie kwiat lipowy. — Czy stracimy i pana także?
Nauczyciel odpowiedział swoim zdartym głosem, że proponowano mu, by pozostał w Grosbourg, jako... jako...
— Dyrektor chóru? — podpowiedział Mérivet.
— Właśnie... — odparł nieborak, rumieniąc się za tę