Strona:PL Daudet - Mała parafia (tłum. Neufeldówna).djvu/55

Ta strona została przepisana.

gnane przez wicher, wpadły wraz z nimi, zatoczyły się do szerokiej kanapy w głębi, pod trofeę z mieczów, zdobnych w lśniące muszle. Psy, nie słysząc już odgłosu kroków, umilkły.
Przez cały czas pobytu Charlexisa w lyceum miewali schadzki w tym namiocie. Niebezpieczne i rzadkie bywały to schadzki, — raz na miesiąc, — w nocy z soboty na niedzielę. Gdy wszyscy już spali w Grosbourg, książę przeprawiał się przez wodę, przeskakiwał przez mur Uzelles i prześlizgiwał się do namiotu, z którego wychodził dopiero o świcie, by powrócić do siebie tą samą drogą. Za każdym razem narażał życie; ale Lidyi, która dla udania się do kochanka musiała opuszczać sypialnię małżeńską, jeszcze większe groziło niebezpieczeństwo. Gdy wracała rankiem, zadyszana od biegu, w penioarze zmoczonym szronem lub rosą, spodziewała się za każdym razem zastać u wejścia do pawilonu męża ze strasznem pytaniem na ustach: „Zkąd przychodzisz?“ A to niebezpieczeństwo podobało jej się, podnosiło w jej oczach podłość cudzołóztwa, w którem oburzała ją zwłaszcza obłuda. Zdarzało jej się nawet miewać pomysły tak śmiałe, że przerażała niemi małego.
Cudem istotnie było, że ich sto razy nie przyłapano, tembardziej, iż służba, z wyjątkiem Rozyny, nie cierpiała tego dziecka z rynsztoku, które zostało żoną ich pana. Czegoby nie dali, żeby ją schwytać na gorącym uczynku!.. Ale nie. Nikt nic nie widział, nikt się niczego nie domyślał. Psy łańcuchowe może,