ale ich świadectwo pozostało niezrozumiale. Jedynie jenerał, przykuty do fotela paralityka, odgadł wszystko. Teraz, gdy Lidya przychodziła do Grosbourg, czekało na nią spojrzenie drwiące, pełne bólu, które nie odwracało się od niej i wprawiało ją w zmieszanie, zwłaszcza w obecności pana Jana, gdyż mogło ją zdradzić przednim. W rzadkich chwilach, kiedy nie było ani nauczyciela, ani Ryszarda, chory, pieszcząc jej dłoń w swych dużych, drżących rękach, łajał ją cicho i czule:
— A ja panią uprzedzałem... on pani nie kocha, nie będzie pani kochał nigdy.. Ale ma cacatę... ma cavatę...
Lidya udawała, że nie rozumie, otwierała szeroko ze zdziwienia swe cudne oczy, lecz jenerał ciągle z uporem powtarzał to samo. O swojej własnej namiętności mówił już tylko tonem żalu, jak o czemś dalekiem, straconem.
Pewnego dnia powiedział młodej kobiecie:
— Ze wszystkiego com musiał poświęcić, ze wszystkich zniweczonych ambicyi, opłakuję tylko utratę pani. A gdy pomyślę, że należysz do mego syna... Och!
A innym razem:
— Wiem ilekroć wraca od pani, jakkolwiek ukrywa to przedemną, poznaję po jego chodzie, po jego zapachu, który od pani przynosi... A co to za ból, co to za męczarnia... Wówczas żałuję, że choroba nie przyprawia mnie o większe cierpienia. Zajmowałby mnie przynajmniej ból fizyczny, nie dręczyłaby mnie ciągle
Strona:PL Daudet - Mała parafia (tłum. Neufeldówna).djvu/56
Ta strona została przepisana.