Strona:PL Daudet - Mała parafia (tłum. Neufeldówna).djvu/58

Ta strona została przepisana.

blady, rozdzierający uśmiech jenerała, w końcu marny szczegół wpłynął na jej postanowienie.
„Kto ci to dał?“ — spytała pokojówki, gdy Rozyna wsuwała jej pierwszy list od księcia. Służąca poczerwieniała. To pan Aleksander... dla pani.. dla pani samej.“ Od owej chwili czuła się na łasce służby. Dawny intendent, ilekroć ją spotkał, zachowywał się jak dyskretny wspólnik występku. Lidya zmuszona była udawać, że nie wie o jego stosunkach z Rozyną, skoro oboje mieli w ręku jej tajemnicę. Któregokolwiek dnia skutkiem niedyskrecyi lub złośliwości skandal wybuchnie; lepiej więc nań nie czekać. Napisała tedy do kochanka: „Kiedy zechcesz.“ Otrzymała odpowiedź: „Jutro rano, godzina piąta, przy kracie od strony lasu.“
Ostatni dzień w Uzelles był podobny do wszystkich innych. Wieczorem szachy i muzyka, punktualnie o dziesiątej powrót do pawilonu, gdzie podczas gdy Ryszard kładł się spać, Lidya pisała w gotowalni kilka słów do świekry, zaznaczając, że opuszcza ich bez pieniędzy, bez kufrów, w tem jedynie odzieniu, jakie ma na sobie. „Wzięliście mnie bez niczego, tak samo odchodzę... Byłam w więzieniu, uciekam...“ Zdejmując penioar zupełnie nowy, z niebieskiego fularu i gipiur, rzuciła go Rozynie, ku wielkiemu osłupieniu służącej.
— Pani mi to daje?..
— Tak, weź sobie.
Poczem położyła się z całym spokojem, spała do świtu, dopóki mąż nie poszedł łowić ryb, a punktualnie o piątej zbliżała się do kraty w głębi parku, którą, zastała otwartą a oścież, nie przed spodziewanym po-