Wprost pawilonu, na rogu drogi z Corbeil i uliczki wioskowej prowadzącej do Sekwany pomiędzy winnicami, przytyka do muru starego parku dobrze znana przechodniom studnia z blaszanym kubkiem przytwierdzonym łańcuszkiem do słupa kamiennego. Pierwszym dźwiękiem, jaki zasłyszał Ryszard, obudziwszy się z długiego omdlenia, był brzęk tego kubka, rzucanego przez przechodnia po użyciu. Uśmiechnął się do tego odgłosu, znanego od dzieciństwa; otworzył oczy i z łóżka swego, w półcieniu pokoju ze spuszczonemi firankami, spostrzegł na białym suficie, odbity niby na prześcieradle latarni magicznej, mikroskopijny, cień wędrowca, zarzucającego na plecy sakwę, po wypoczynku przy studni.
— Ach! droga... — rzekł głośno, uszczęśliwiony tem odnalezionem wspomnieniem.
Strona:PL Daudet - Mała parafia (tłum. Neufeldówna).djvu/60
Ta strona została przepisana.
IV.
ZAZDROŚĆ.