Strona:PL Daudet - Mała parafia (tłum. Neufeldówna).djvu/88

Ta strona została przepisana.

Georges. I co sobotę, Barbara chodziła po jeden list i zanosiła drugi; ona to wyjawiła mi tajemnicę tej korespondencyi, bardzo niewinnej, jak przypuszczam. Mówię „jak przypuszczam,“ bo miałem tyle odwagi, że nie otworzyłem ani jednego z licznych listów, jednakowym charakterem pisanych, jakie znalazłem w szufladzie biurka mojej żony. Odesłałem je sławnemu człowiekowi, dopisawszy te słowa: „Nieznajoma Pańskaz Villeneuve umarła. Jeżeli Pan chce wiedzieć jej nazwisko, znajdzie je Pan na frontonie małego kościołka, zbudowanego dla niej, na drodze do Corbeil, między Draveil a Soisy.“ Pan Herscher nie przyjechał.“
Nastąpiła chwila milczenia, przerywana gruchaniem gołębi na dachu kościelnym, odgłosem dalekich dzwonów, który przynosiła rzeka, niby tafla metalowa. Poczem Ryszard odezwał się ze złośliwym uśmiechem:
— Opowiadanie pańskie, mój kochany panie, dowodzi, że gdy chodzi o zdradę i kłamstwo jedna kobieta warta drugiej, i że pośród męzczyzn niewielu znalazłoby się takich pobłażliwych i dobrych jak pan.
Pan Mérivet spojrzał na niego rozżalony, że go tak źle zrozumiał.
— To moja wina, — rzekł. — Nie umiałem zapełnić tej przepaści, jaka istniała między moją żoną a mną. Ona posiadała wszystko to, czego mnie brakło, wdzięk, urodę, młodość; za jej sprawą byłem szczęśliwy przez szereg lat, nie dbając o jej szczęście, nie zapytawszy jej ani razu: „Co ci brakuje?” Wobec sędziów, którzy byliby istotnymi sędziami, wina mojej żony już w samym tym egoizmie znalazłaby usprawiedliwienie. A ileż