Strona:PL Daudet - Nowele z czasów oblężenia Paryża.pdf/100

Ta strona została przepisana.

stracił głowę. Przy wchodzeniu na górę i przy schodzeniu na dół, kiedy szeregi rozluźniały się trochę, coś mu się przywidziało, że w tumanie kurzu widzi białą kamizelkę i czapeczkę chłopaka od pana Sureau. I to się powtarzało z dziesięć razy podczas drogi. Te białe błyski, ukazujące się jego oczom jakby na kpiny, znikały później wśród fali mundurów, bluz i łachmanów.
Nareszcie o zmroku przybyli do Wersalu.
Ujrzawszy tego starego mieszczanina w okularach, pokrytego pyłem, w ubraniu rozpiętem, z oczami błędnemi, cały tłum uznał go za jakiegoś wielkiego zbrodniarza.
— To pewno Feliks Pyat... Nie! to Deleselure[1]...
Z trudnością strzelcy, eskortujący orszak, doprowadzili go nietkniętego do dziedzińca Oranżeryi. Tutaj dopiero nieszczęśliwe stado mogło się trochę rozluźnić, rozłożyć na ziemi i odetchnąć. Niektórzy pokładli się spać, niektórzy złorzeczyli, jedni kaszlali, drudzy płakali. Bonicar nie płakał i nie spał. Usiadłszy na brzegu ganku, z głową opartą na rękach, mdlejący z głodu, wstydu i zmęczenia, myślał o nieszczęśliwym dniu dzisiejszym, o swem wyjściu z domu, o niepokoju pozostałych domowników, wreszcie o tem nakryciu, które będzie czekało tam na niego do wieczora; później przyszły mu na myśl upokorzenia, łajania, uderzenia kolbami, jakich doświadczył i to wszystko z przyczyny niepunktualności pasztetnika.

— Panie Bonicar! oto są pańskie paszteciki — odezwał się nagle głos tuż za nim.

  1. Przywódcy komuny paryskiej w r. 1871.