Strona:PL Daudet - Nowele z czasów oblężenia Paryża.pdf/162

Ta strona została przepisana.

szkodzi! Pomimo to wygląda! ładnie ze swoją kitą zieloną, która oświeżała wzrok, zmęczony widokiem tych worków z piaskiem i stosów kartaczy.
O! mały ogródku z fortu Montrouge! Chciałbym go ogrodzić i postawić w nim kamień pamiątkowy, na którym byłyby wypisane nazwiska Carves’a, Desprer’a, Soisset’a i wszystkich tych dzielnych marynarzy, którzy polegli tam, na tym sławnym bastionie!

W Fouilleuse.

Ranek 20 stycznia.
Pogoda piękna, cicha i jasna. Ogromne obszary zasianego pola falują w oddali, jak morze. Po lewej stronie wysokie wzgórza piasczyste, osłaniające fort Mont-Valerien. Na prawo młyn Gibet, mały wiatrak murowany, ze zgruchotanemi skrzydłami i bateryą na platformie. Idę przez kwadrans długim przekopem, nad którym unosi się jakby mgła nadwodna — to dym z biwaków. Żołnierze, siedząc w kuczki, robią sobie kawę i rozniecają ogień z mokrego drzewa, który ich oślepia dymem, pobudza do kaszlu. Od jednego końca rowu do drugiego przebiega długi kaszel suchy.
Fouilleuse. Folwark, otoczony na widnokręgu małymi gaikami. Przybyłem właśnie w tej chwili, kiedy ostatnie nasze szeregi cofały się. Był to trzeci batalion gwardyi ruchomej Paryża. Szedł w porządku, mało przerzedzony, z dowódcą na czele. Po tym opłakanym i niezrozumiałym popłochu, którego jestem świadkiem od wczorajszego wieczoru, widok ten dodał mi trochę otuchy. Poza wojskiem dwaj jeźdźcy na koniach mijają mnie — był to generał i jego adjutant. Konie idą stępa, ludzie rozma-