Strona:PL Daudet - Nowele z czasów oblężenia Paryża.pdf/181

Ta strona została przepisana.

zagrożony, już nawet do pachnących traw doliny Rodanu rżały pożądliwie konie ułanów pruskich.
— Zorganizujmy naszą obronę! — powiedzieli sobie Taraskończycy i każdy się wziął do dzieła.
Za jednym zamachem ręki całe miasto zostało obwarowane, zabezpieczone blindażami, pourządzano barykady i kazamaty. Każdy dom zamienił się w fortecę. Przed sklepem rusznikarza Costecalda był wykopany rów, przynajmniej na dwa metry szeroki z mostem zwodzonym. Była to rzecz prześliczna! W klubie prace obronne były tak znakomite, że przez ciekawość schodzono się oglądać je. Pan Bompard, dyrektor, stał w górze na schodach i dawał objaśnienia paniom:
— Jeżeliby przyszli tędy... paf! paf! Jeżeli zaś przeciwnie przyjdą tamtędy — paf! paf!
Potem we wszystkich zakątkach ulic ludzie zatrzymywali się i mówili tajemniczym głosem:
Kawiarnia Komedyi jest niezdobytą!
Albo:
— Mają zakładać miny pod Esplanadę...
Słowem było czem zastraszyć barbarzyńców!

Wolni strzelcy.

Oddziały wolnych strzelców organizowały się także w tym czasie. Nosiły one najrozmaitsze nazwy: Braci śmierci, Szakali narbońskich, Garlaczy z nad Rodanu — wszystkie pstrzyły się rozmaitemi barwami, jak centurya na polu, zasianem owsem. A ile tam było kit, piór kogucich, olbrzymich kapeluszy, szerokich pasów! Ażeby nadać sobie straszniejszy wygląd, każdy wolny strzelec zapuszczał brodę i wąsy, tak że ludzie nie po-