Strona:PL Daudet - Nowele z czasów oblężenia Paryża.pdf/38

Ta strona została przepisana.

Biedny Dollinger! chciałby umknąć gdzieś, schować się, ale to niepodobna! Jego fotel jest przytwierdzony do góry, skórzane kółko do fotelu, a on do skórzanego kółka. Teraz zrozumiał, ze jest tu wystawionym pod pręgierz i dlatego tak wysoko, ażeby hańbę jego zdaleka widzieć można było... A orszak się ciągle posuwa, jedna wieś za drugą. Te z nad granicy szwajcarskiej prowadzą olbrzymie trzody owiec; inne z nad Saary ciągną wózki do przewożenia rudy mineralnej, naładowane twardemi, żelaznemi narzędziami. Za wsiami postępują miasta — cała ludność przędzalni, garbarze, tkacze, osnuwacze, mieszczanie, księża, rabini, urzędnicy w sukniach czarnych i czerwonych... A oto trybunał kolmarski ze starym prezydentem na czele. Dollinger umiera ze wstydu, chciałby ukryć twarz swoją, ale ręce ma sparaliżowane, chciałby zamknąć oczy, lecz powieki pozostają bez ruchu. Trzeba, ażeby widział i ażeby go widziano; ażeby nie stracił ani jednego pogardliwego wejrzenia swoich kolegów, rzucanego w przechodzie.
Sędzia pod pręgierzem — to coś okropnego!
Ale co go bardziej jeszcze martwi, to widok wszystkich bliskich w tym tłumie, żaden z nich nie poznaje go. Jego żona i dzieci przechodzą przed nim ze spuszczonemu głowami. Zapewne i oni wstydzą się także! Nawet ten mały Michaś, którego tak kocha, odchodzi na zawsze, nie spojrzawszy na ojca. Tylko stary prezydent zatrzymał się na chwilkę i powiedział do niego cichym głosem:
— Chodź z nami, Dollingerze, nie zostawaj tam, mój przyjacielu...
Ale Dollinger nie może powstać! Porusza się, woła, a pochód całemi godzinami posuwa się naprzód, a kiedy