Strona:PL Daudet - Nowele z czasów oblężenia Paryża.pdf/67

Ta strona została przepisana.

się poruszać. Miał siłę uśmiechnąć się do mnie i nawet dwa razy wybełkotał:
— Zwy-cię-stwo!...
— Tak, pułkowniku, wielkie zwycięstwo!...
I w miarę tego, jak opowiadałem szczegóły powodzenia Mac-Mahona, twarz jego rozjaśniała się, rysy stawały się mniej wyprężonymi.
Wyszedłszy, spotkałem się z wnuczką. Zanosząc się od płaczu, bardzo blada, czekała na mnie we drzwiach.
— Ależ on będzie uratowanym — powiedziałem, biorąc ją za ręce.
Biedne dziecko z trudnością mogło mi odpowiedzieć. Ogłoszono, co się stało naprawdę w Reischoffen, ucieczkę Mac-Mahona, rozbicie całej armii... Spoglądaliśmy na siebie przerażeni. Ona rozpaczała, myśląc o ojcu — ja drżałem na myśl o starcu. Było pewnem, ze tego drugiego ciosu nie wytrzyma.
Co tu począć? Pozostawić mu jego radość, złudzenia, które powróciły go do życia... ale wtedy trzeba kłamać...
— Dobrze więc, będę kłamała — powiedziała bohaterska dziewczyna, ocierając łzy, i już cała promieniejąca, weszła do pokoju dziadka.
Ciężkiem było zadanie, które wzięła na siebie!
W pierwszych dniach szło jeszcze łatwiej, ponieważ starzec miał osłabioną głowę i dawał się oszukiwać, jak dziecko. Ale z powrotem do zdrowia, wracała też coraz większa jasność myśli. Trzeba było udzielać mu wiadomości o każdym ruchu armii, redagować biuletyny wojskowe. Litość brała patrzeć na to śliczne dziecko, schylone po całych dniach i nocach nad mapą Niemiec, starające się wymyślić całą wspaniałą kampanię, pełną