Strona:PL Daudet - Nowele z czasów oblężenia Paryża.pdf/95

Ta strona została przepisana.
I.

Rano w niedzielę piekarz Sureau, mieszkający przy ulicy Turenne, zawołał chłopca i powiedział:
— Oto ulubione paszteciki pana Bonicara, idź, odnieś je i wracaj prędko... Zdaje mi się, że Wersalczycy weszli do Paryża.
Mały nie znał się wcale na polityce. Ułożył ciepłe jeszcze ciastka na blachę, zawiązał w białą serwetkę i, nasunąwszy mocno czapeczkę na głowę, pobiegł pędem na wyspę św. Ludwika, gdzie mieszkał pan Bonicar. Ranek był prześliczny, oświetlony tem wspaniałem słońcem majowem, dzięki któremu owocarnie napełniają się pękami bzu i bukiecikami z wisien.
Pomimo odgłosu dalekich wystrzałów i nawoływań trąbek wojskowych, ta stara dzielnica miasta, Marais, wyglądała zupełnie spokojnie. Czuć było niedzielę w powietrzu, widać było gromadki dzieci, bawiących się w podwórzach, i panienki, grające w wolanta przed domami, a biała sylwetka chłopaka, kroczącego pustą drogą z przyjemnym zapachem ciepłych ciastek dokoła siebie, dodawała temu porankowi walki coś naiwnego, coś