Strona:PL Daudet - Spowiedź królowej.djvu/125

Ta strona została przepisana.

cały dzień odbywała się istna procesja do magazynu przy ulicy de la Paix. Muszę bowiem rzec Waszej Królewskiej Mości, że ojciec Leemans miał w owym czasie dwa pomieszczenia. Bardzo sprytny, stary zrozumiał, że w dziedzinie bibelotu zaszła zmiana w ciągu ostatnich lat dwudziestu. Romantyczny starożytnik szpetnych dzielnic, według modły Hoffmanna lub nawet Balzaka ustąpił miejsca handlarzowi osobliwości w zbytkowym Paryżu, mającemu witrynę i oświetlenie. Dla siebie zachował Leemans zgniliznę przy ulicy Eginharda, i amatorzy odwiedzali ją w dalszym ciągu. Ale dla publiczności i spacerowiczów, dla Paryża, który bywa i smakuje, tworzył w samym środku ulicy de la Paix wspaniały magazyn starożytności, którego stare złoto, i ciemne srebro dawnych klejnotów, pożółkłe koronki o tonach mumji zaszkodziły świetnym sklepom nowoczesnych jubilerów i złotników, olśniewającym bogactwem na tej samej ulicy. Sefora miała wówczas piętnaście lat, a młodzieńcza i spokojna jej uroda dobrze wyglądała w ramach tej starzyzny, A tak była zmyślna, tak zręczna w tej branży, jak ojciec, i podobną jak ona miała pewność oka w ocenie wartości bibelotów. Niemało przychodziło tam amatorów wprost dla przyjemności muśnięcia jej palców i lśniącego jedwabiu włosów, gdy nachylali się razem nad tą samą witryną. Matka nie była sroga: staruszka o podkrążonych tak silnie oczach, iż zdawało się nosiła okulary, zawsze tkwiła nosem w jakiejś gipiurze lub starych kawałkach dywanów, i zgoła nie zajmowała się córką... I miała rację! Sefora była to osoba poważna, której nic nie mogło zwrócić z drogi.
— Doprawdy? — rzekł król, jak się zdawało, zachwycony.
— Wasza Królewska Mość może sam osądzić.