łej kamizelce niektóre teorje a la de Maistre, malowniczo wypowiedziane, I oto nagłe władcy Ilirji porywają mu dostawcę idej, odbierając zarazem możność popisu. Koleta, zajęta obowiązkami damy dworu, nie opuszcza Saint-Mandé; a Sauvadon zbyt dobrze znał szefa domu cywilnego i wojskowego, by móc liczyć na bywanie u dworu. Nawet nie wspomniał o tem. Czy można go sobie wyobrazić tam, wprowadzonego przed oblicze wyniosłej Fryderyki!... Handlarz win z Bercy! I to nie handlarz — emeryt, lecz, przeciwnie, w pełni działalności, gdyż, mimo milionów, mimo błagań bratanicy, Sauvadon pracował nalej, zatknąwszy pióro za ucho, pędząc życie w składzie, na wybrzeżu, pośród tragarzy, wynoszących i wnoszących baryłki, albo też pod olbrzymiemi drzewami starego parku przetrzebionego już i zniszczonego, gdzie w hangarach ciągnęły się szeregi nieskończone beczek — jego bogactwo. „Umarłbym, gdybym stanął“, mawiał. I, rzeczywiście, żył tym łoskotem przetaczanych baryłek i mocnym zapachem wina, idącym z magazynów w wilgotnych piwnicach, gdzie przed czterdziestu pięciu laty rozpoczynał swą karierę.
Tam niekiedy odwiedzał Elizeusz swego dawnego pupila i rozkoszował się pod konarami drzew lub w sklepionej piwnicy śniadaniem, jakie umieją przygotowywać tylko w Bercy: winem z beczki, rybką, trzepoczącą się dopiero co w akwarjum, i potrawą według przepisów lokalnych, jak w głębi Langwedocji lub w Wogezach. Teraz, skoro nie odbywały się zebrania u Kolety, nie było już mowy o „ideach“, lecz poczciwiec lubił słuchać Mérauta i spoglądać, jak je i pije obficie, gdyż zawsze miał przed oczyma klitkę przy ulicy Monsieur-le-Prince i uważał Elizeusza za prawdziwego rozbitka życiowego. Wzruszająca życzliwość
Strona:PL Daudet - Spowiedź królowej.djvu/138
Ta strona została przepisana.