tych co się bawili w ciuciubabkę albo uczestników kontredansa, zaimprowizowanego przy dźwiękach niewidzialnej orkiestry, dochodzących raz po raz. A tłumy dzieci biegały pośród starszych, którzy jedli i bawili się, od jednej rodziny do drugiej, podskakując i krzycząc, napełniając cały lasek rozgłośnym szczebiotem, niby chmary jaskółek, do których były podobne z ruchliwości i zwinności, W przeciwieństwie do Lasku bulońskiego, poprawnego i ogrodzonego sztachetkami, gaik Vincennes, pełen swobody, był, zda się, stworzony do tych uciech ludowych przez samą naturę, bardziej tu łaskawą i żywą.
Nagle, na zakręcie alei, okrzyk zachwytu wydarł się z piersi królewicza: rozbłysło pełnią powietrza i światła jezioro, rozprzestrzeniając, zda siâ, lasek hen, poza murawą pokryte brzegi. Widok był wspaniały, niby morze nagle zjawione pośród zakurzonego labiryntu głazów włoski bretońskiej. Ozdobione flagami łódki, pełne jaskrawych barw, próły jezioro we wszystkich kierunkach, niecąc pianę srebrem wioseł. Chmary kaczek pływały hałaśliwie, majestatyczne łabędzie trzymały się brzegów, a z głębi zielonej wysepki orkiestra siała na cały lasek radosne dźwięki. A wokół wesołe ożywienie, trzepot flag na wietrze, wołanie wioślarzy, hałas dzieci, gwar dwóch kawiarenek, zbudowanych niemal na wodzie... Na brzegu jeziora było niewiele pojazdów czasami ukazał się fiaker, wioząc z przedmieścia nowożeńców, lśniących nowością strojów, albo furgon handlowy pełen korpulentnych dam, litośnie spoglądających na tłum kroczący po piasku. Ale szczególnie dużo krążyło wózków dziecięcych, a w tym pierwszym zbytkownym sprzęcie rodziny robotniczej poruszały się główki w czepeczkach, kiwając się radośnie w oczekiwaniu na sen.
Strona:PL Daudet - Spowiedź królowej.djvu/154
Ta strona została przepisana.