w obcisłych trykotach i rosła dziewczyna w spódniczkach tancerki, żonglująca kulami, flaszkami i nożami o błyszczących klingach cynowych.
Książę zapomniał o wszystkiem, wpatrzony w tę piękną postać, gdy nagle zjawia się, oparta o balustradę, królowa, prawdziwa królowa z bajki w lśniącym djademie i krótkiej tunice z srebrzystej gazy. A oto rozlegają się dźwięki orkiestry, ale nie zwykłej ot, orkiestry: na trąbce gra pan o krótkich faworytach i połyskującej czaszce, a jakaś dama, zapełnie tak uroczysta, jak pani de Silvis, w jedwabnym płaszczyku i kapeluszu z kwiatami, bije w duży bęben, spoglądając roztargnionym wzrokiem na prawo i na lewo...
W nieskończonej i coraz to zmiennej panoramie tańczyły niedźwiedzie na łańcuchu, murzyni, djabły i djablice w czerwonych turbanach; gestykulowali zapaśnicy, wsparłszy się ręką pod biodro, mistrzyni szermierki w czerwonych pończochach, pancerzu i masce na twarzy, jegomość w aksamitnym stroju, podobny do Kolumba albo Kopernika, a gdzieś z tyłu dochodziły wraz z mdłym zapachem stajni, ryki zwierzyńca Garela.
A na każdym kroku — król zabawy, piernik we wszystkich postaciach i kształtach, ozdobiony kolorowym papierem i wstążkami, naśladując groteskowo znakomitości paryskie, szerząc dokoła smakowitą woń miodu i smażonych owoców.
Teraz niepodobna już się cofnąć. Trzeba iść z prądem, popychającym to w jedną stronę, to w drugą; wybuchają śmiechy, żarty. Nigdy jeszcze królowa nie oglądała tak blisko ludu. Czując niemal jego oddech i dotknięcie, nie doznaje przecie niesmaku ani lęku, i aż jej dziwno. Uspokaja ją pogodna wesołość tych poczciwców i niepohamowana radość
Strona:PL Daudet - Spowiedź królowej.djvu/158
Ta strona została przepisana.