Ale to już przeszło, Fryderyka odzyskała siły. Świeży powiew wrócił jej równowagę, ale nie puszcza ramienia Elizeusza, który doznaje jakiegoś niewysłowionego uczucia. Nie myśli już o Paryżu, zabawie, tłumie i niebezpieczeństwie! Buja w krainie niemożliwości, gdzie ziszczają się marzenia najbardziej czarodziejskie i niezwykłe. Idzie, nic nie widząc i nie słysząc, otoczony jakimś obłokiem, co mu wszystko przesłania,.. Wreszcie odzyskuje świadomość rzeczywistości. Powóz królowej — daleko.
Muszą wrócić pieszo na ulicę Herbilłon, dążyć w zmierzchającem świetle przez szerokie aleje, pełne szynków i rozbawionej publiczności. Prawdziwa eskapada, ale żadne z nich nie myśli o niezwykłości takiego powrotu. Mały Zara mówi bez przerwy, jak zwykle dzieci oszołomione widowiskiem, przynaglone potrzebą wypowiedzenia wszystkich wrażeń i obrazów, jakie przesunęły się przed ich oczyma. Elizeusz i królowa milczą. On, drżąc jeszcze, stara się odtworzyć ową szczególną chwilę, która mu wyjawiła smutną tajemnicę jego życia. Fryderyka myśli o rzeczach dotąd nieznanych i nowych, widzianych po raz pierwszy. Po raz pierwszy usłyszała bicie serca ludowego, skłoniła głowę ku lwiej grzywie: pozostało wrażenie mocne i łagodne, niby uścisk, pełen pieszczoty i męskości.
Drzwi trzasnęły gwałtownie, autokratycznie; przez całą długość agencji wionął podmuch wiatru, wydymając niebieskie woale, szeleszcząc rachunka-