Strona:PL Daudet - Spowiedź królowej.djvu/165

Ta strona została przepisana.

a obok tego intrygę, podstęp, frymarkę, gdyż ta cudowna istota urodziła się w kramie i dla kramu. Powoli zawiązał się między nią a Tomem węzeł przyjaźni, jak między wujem a wychowanicą, Dawał jej rady, wskazówki, z taką zręcznością i bogactwem wyobraźni, że zdołał zachwycić tę naturę spokojną i metodyczną, w której fatalizm żydowski łączył się z ociężałym temperamentem flamandzkim. Przekonało ją ostatecznie oświadczenie, wypowiedziane któregoś wieczora przez Toma, w chwili gdy brał klucz w kantorku:
— Wie pani, nie jestem ani krztynę Anglikiem.
Od tego dnia zakochała się w nim a raczej zadurzyła, podobnie jak światowa dama durzy się w aktorze, którego zna, ona jedna zdala od rampy i szminki, takim jakim jest w rzeczywistości. A przytem oboje wyszli z rynsztoka paryskiego.
Ta szczególna miłość kobiety pięknej do potwora wzmogła się z czasem, gdy Sefora wtajemniczyła się bliżej w jego życie i sztuczki, w małpie pomysły, zaczynając od caba a kończąc na obfitości kamizelek, dzięki którym J. Tom Levis, nie mogąc się powiększyć, usiłował przynajmniej wydawać się majestatycznym, A ten małpolud taki miał urok, że po dziesięciu latach pożycia legalnego i mieszczańskiego, czarował ją jak w pierwszym okresie znajomości. Dość było widzieć, jak tego właśnie dnia pokładała się od śmiechu na kanapie w małym saloniku, powtarzając z wyrazem zachwytu i ekstazy: Ach, jakiż on śmieszny... jaki śmieszny!...“ Tom w kolorowym trykocie ukazując swą postać rzeczywistą, kościstą, kanciastą, wyczyniał przed nią niby automat jakiś niesamowity taniec. Gdy już zmęczyli się oboje, rzucił się na kanapę i, przysuwając swą małpią twarz do tej anielskiej główki, wybuchnął radością.