Strona:PL Daudet - Spowiedź królowej.djvu/166

Ta strona została przepisana.

— Pogrążeni Sprichtowie!... Zatopieni!... Mam wreszcie wielkie posunięcie.
— Rzeczywiście?... Któż to taki?...
Odpowiedź Toma wywołała na usta Sefory śliczny grymas lekceważenia:
— Jakto! Ten wielki dudek?... Ależ on nie ma centyma... Ostrzygliśmy się już i ogolili wraz ze lwem iliryjskim... Nie zostało mu na grzbiecie ani odrobiny.
— Daj pokój... nie kpij sobie z tego lwa... Sama tylko skóra warta jest dwieście miijonów, rzekł Tom, odzyskując flegmę. Oczy kobiety zabłysły. Podkreślając każdą zgłoskę powtórzył:
— Dwieście miijonów!...
Poczem zimno i wyraźnie wytłumaczył jej rzecz całą. Należało doprowadzić Chrystjana II do tego, żeby przyjął propozycję Sejmu, to jest abdykował za ofiarowaną mu cenę odszkodowania. Chodziło, w gruncie rzeczy, o podpis, nic więcej. Chrystjan byłby się już dawno zdecydował. Ale wstrzymywało go otoczenie, zwłaszcza królowa, stając na przeszkodzie abdykacji. Jednak było to nieuniknione prędzej czy później. W domu wyczerpały się pieniądze. Mieli długi w całem Saint-Mandé, ale mimo złowrogich braków utrzymano pozory zbytku. Bielizna znaczona koroną królewską była zniszczona, a nowej nie sprawiano. Stajnie siały puste, większość rzeber — zastawiona, a służbie, choć tak nielicznej, należała się pensja kilkomiesięczna. Wszystkie te szczegóły wiedział Tom od kamerdynera Lebeau, który też poinformował go o dwustu miljonach zaproponowanych przez Sejm w Lubienie i o scenie, jaka wynikła z tego powodu.
Odkąd król wiedział, że dwieście miijonów jest tuż blisko kosztem jednego podpisu, zmienił się nie