Strona:PL Daudet - Spowiedź królowej.djvu/191

Ta strona została przepisana.

pożar zagraża pałacowi... Wreszcie zjawiła się w saloniku Fryderyka, owinięta w długi peniuar, wyraźnie uwydatniający jej wspaniałe ramiona i plecy. Nigdy jeszcze Elizeusz nie czuł tak blisko siebie kobiety.
„Co się stało? zapytała bardzo cicho i prędko, z drżeniem powiek, oczekujących ciosu. Przy pierwszem słowie wybuchnęła: „To niemożliwe... Tego nie będzie, pókim ja żywa!..“
Gwałtowność ruchu rozplotła masy płomienne jej włosów; chcąc je utrzymać podniosła tragicznym gestem rękę, z której aż po łokieć zsunął się rękaw.
„Proszę obudzić Jego Wysokość“, rzekła półgłosem w półcieniu sąsiedniego pokoju, sama zaś udała się bez słowa do króla.

X.
Scena małżeńska.

Cały czar tej nocy czerwcowej wnikał przez oszklone drzwi do dużego hallu, gdzie jeden zapalony świecznik nie przeszkadzał poświacie księżycowej błądzić po ścianach, niby promieniom drogi mlecznej. Na stole, wpoprzek masy zakurzonych papierów leżał srebrny, poczerniały Krucyfiks, a obok niego duża i ciężka karta pergaminu, zapełnionia dużem pismem, nieco drżącem. Był to akt skonu królestwa, całkowicie przygotowany. Brakowało tylko podpisu, jednego pociągnięcia pióra, ale czynu połączonego z gwałtowną stanowczością woli. I dlatego to słaby Chrystjan II zwlekał, oparłszy się łokciem o stół, nieruchomy w blasku świec.
Obok trwał niespokojnie, ukradkiem, niby sfinks nocą albo nietoperz kamerdyner Lebeau, podniecając