Strona:PL Daudet - Spowiedź królowej.djvu/193

Ta strona została przepisana.

wiadał na jego szalone uściski lodem dwóch rączek Paryżanki. „Kiedy już nie będziesz królem... oddam ci się cała, cała!..“ — mówiły niezmiennie jej usta.
... — Więc, powiadasz mój poczciwy Lefceau, ż ów Pichery nic nie chce uczynić...
— Nic, Najjaśniejszy Panie... Jeżeli się nie zapłaci, weksle pójdą do komornika.
Trzeba było słyszeć ten jęk okrutny, towarzyszący ostatniemu słowu dla podkreślenia związanych z niem ponurych formalności. Ale Chrystjan nie widział nic. On przybywał o północy, drżący i niespokojny tam, na avenue de Messine, wchodził do pokoju, gdzie płonęła tajemniczo lampka. „Skończone... nie jestem już królem... Moja cała... cała...“
— Ha, rzekł, otrząsając się, gdy wizja pierzchła.
I podpisał.
Otworzyły się drzwi, ukazała się królowa. Obecność jej u Chrystjana o tej porze było tak niespodziewana i niezwykła, że ani król podpisujący akt swej hańby, ani pilnujący go Lebeau nie odwrócili się na lekki szmer. — Myśleli, że to wraca Boskowicz. Jak cień lekka, była już blisko stołu, gdy Lebeau ją spostrzegł. Dała mu znak, by zachował milczenie, i szła dalej, chcąc pochwycić króla na gorącym uczynku i uniknąć zbędnych wykrętów, udawania. Lecz kamerdyner pogwałcił zakaz alarmującym krzykiem: „Królowa, Najjaśniejszy Panie!..“ Oburzona Fryderyka wymierzyła mocny cios w twarz złośliwej bestji, i czekała aż pójdzie sobie precz, aby zwrócić się do króla.
— Cóż to się stało, droga Fryderyko, i czemu winien jestem?.. Powstawszy i napół zasłaniając sobą stół, uśmiechał się pobładłemi nieco usty, ale głos miał spokojny i ten — wdzięk uprzejmości, który go nigdy nie opuszczał w obecności żony.