rynsztoku, do błota ulicy... Czegoś nie czynił, Święta Matko Anielska!.. Czegoś nie czynił... Kupczyłeś pieczęcią królewską, sprzedawałeś krzyże, tytuły... I zniżając głos, jak gdyby w obawie, że nocna cisza może ją usłyszeć: — I kradłeś... kradłeś!.. Te wydarte brylanty i klejnoty... twoja to sprawa. Ale moją troską jedyną, niezmienną było znieść wszystko byle utrzymać dostojeństwo króla nietknięte... Hasłem mojem, krzepiącem siły w chwilach próby stało się: Dla korony!.. A teraz chcesz ją sprzedać, przefrymarczyć na złoto dla tej martwej maski Żydówki, którą ośmieliłeś się bezwstydnie umieścić dziś nawprost mnie...
Słuchał w milczeniu, zgarbiony. Ale obelga rzucona kobiecie, którą kochał, dodała mu sił. I patrząc badawczo na królowę rzekł grzecznie, lecz stanowczo:
— A więc mylisz się!... Tamta kobieta nie ma nic wspólnego z decyzją, jaką powziąłem... To co czynię dotyczy nas, naszego spokoju... Czy myślisz, że ja nie wiem co się tu dzieje, że nie cierpię, widząc, jak ta sfora dostawców i wierzycieli depcze ci po piętach... Wszystkim jesteśmy dłużni. Połowa służby nie otrzymuje pensji...
Stopniowo, ulegając swej drwiącej naturze i nawyczkom otoczenia, zmieniał wstrzemięźliwy ton początkowy.
— Zarzucasz mi, moja droga, że używam frazesów, ale to ty sama oszałamiasz się słowami. Czem że jest wreszcie owa korona iliryjska, o której mi wciąż mówisz?.. Musisz wreszcie zrozumieć, Fryderyko, że król jest królem tylko gdy ma tron i władzę; straciwszy je, jest mniej niż niczem, — szmatą... Napróżno czepiamy się konwulsyjnie etykiety, tytu-
Strona:PL Daudet - Spowiedź królowej.djvu/195
Ta strona została przepisana.