Strona:PL Daudet - Spowiedź królowej.djvu/203

Ta strona została przepisana.

o koalicjach wielkich handlarzy, pozornych rywali i ich sztuczkach, całej tej tajemniczej masonerji, co stawia zatłuszczoną zgraję, niby barjerę między przedmiotem sztuki a kaprysem amatora, zmuszając go do szaleństw i wygórowanych sum. To wyścig cynicznych historyj, mistrzostwskie zawody filutów.
— Czy opowiadałem wam hecę z latarnią egipską? pyta ojciec Leemans, popijając małemi łykami kawę. I podobnie jak stare wiarusy, rozmiłowane w swych kampanjach, po raz setny rozpoczyna opowieść o latarni, którą sprzedał mu za dwa tysiące franków pewien Lewantyńczyk w opałach, on zaś odsprzedał ją tego samego dnia prezesowi rady ministrów za czterdzieści tysięcy, osiągając ponadto podwójne komisowe: pięćset od sprzedawcy i pięć tysięcy od nabywcy. Lecz cały urok opowieści tkwi w „kawałach”, któremi się działa na klijenta bogatego i ambitnego. I stary, ożywiając się pod wpływem rozlegających się śmiechów, przewraca kartki starego notatnika, w którym jego natchnienie czerpie siłę z jednej daty, cyfry lub adresu. Są tu poklasyfikowani wszyscy głośni amatorzy sztuki oraz ich manje i osobliwości: ci, których należy traktować szorstko; inni, wierzący w wartość przedmiotu, szczycącego się wysoką ceną, amatorzy sceptyczni, amatorzy naiwni...
— Słuchaj, Tomie, mówi Sefora do męża, pragnąc aby i on zabłysnął, gdybyś tak opowiedział im swój pierwszy „występ” po przybyciu do Paryża, wiesz aferę z ulicy Soufflot.
Tom nie daje się prosić, nalewa sobie trochę wóki dla odświeżenia głosu, i opowiada, że przed dziesięciu laty, przybywszy z Londynu z jedną monetą pięciofrankową w kieszeni, dowiaduje się od dawnego kolegi, spotkanego w tawernie angielskiej w pobliżu stacji, że wszystkie agencje są poruszone