Strona:PL Daudet - Spowiedź królowej.djvu/21

Ta strona została przepisana.

— Znam tego Anglika, Wasza Królewska Mości, To Tom Levis, ajent obsługujący cudzoziemców...
— Tak, tak mi się wydaje... nazwisko podobnie brzmiące... Czy miał pan z nim do czynienia?
— Wszystkich cudzoziemców, przybywających do Paryża, Tom odwiedza... Ale życzę Waszej Królewskiej Mości, aby na tem skończyła się ta znajomość.
Szczególna uwaga, z jaką książę Herbert oglądał kokardy u swego obuwia, gdy mówiono o Tomie Levis, spojrzenie księżny, ukradkowo rzucone na męża, świadczyły, że wiedzą coś więcej o ajencie z ulicy Royale. Ale czy królowi mogły być potrzebne usługi Levisa. Nie pragnął domu, ani powozu. Postanowił spędzić w hotelu kilka miesięcy pobytu w Paryżu.
— Jak myślisz, Fryderyko?
— O, pewnie, że tak będzie najrozsądniej — odparła królowa, aczkolwiek w duszy nie podzielała złudzeń męża, ani jego upodobania do prowizorycznych mieszkań.
Stary Rosen wtrącił też uwagę. Nie wydawało mu się, aby życie hotelowe odpowiadało godności domu panującego Ilirji. Paryż w owym czasie pełen był wygnanych królów. Wszyscy przenieśli tu przepych swych dworów. Król Westfalji miał przepyszną rezydencję przy ulicy de Neubourg z osobnym pawilonem dla administracji. Na Polach Elizejskich pałac królowej Galicji był iście królewskim dworem. Król Palerma miał dom w Saint Mande, wielką stadninę i cały bataljon adjutantów. Nawet książę Palmy w swym małym domku w Passy był otoczony drobnym dworem. Przy stole jego zasiadało zawsze pięciu czy sześciu generałów.