Strona:PL Daudet - Spowiedź królowej.djvu/218

Ta strona została przepisana.

z księciem Axelem na czele, natknęli się przed k!ubem na stadko oślic. Jego Wysokość kazał zawołać oślarza, i po wypiciu ciepłego mielca, wszyscy ci panowie dosiedli biednych czworonogów, galopując przez ulicę de la Faix. Trzeba było słyszeć majestatyczną opowieść wzruszonego pana Bonoeil, administratora Grand-Clubu: „Ach, jakie to było zabawne!.. Gdyby Jego Królewska Mość był tu!..“
Chrystjan również żałował ominięcia tak wesołej zabawy... Szczęśliwy książę Axel! Czynić w Paryżu szaleństwa, wydawało mu się rzeczą bardziej interesującą, niż robienie polityki w ojczyźnie, z której został wypędzony. I powoli drwiący sceptycyzm ogarniał Chrystjana, rozciągniętego na kanapie klubowej. W bezczynnej atmosferze ujrzał we właściwem świetle bohaterski zapał dnia wczorajszego i wysiłki jutrzejsze, próżne wielkości i sławy. Chcąc ujść temu obezwładniającemu rozkładowi, postanowił wmieszać się w tłum, spacerujący na wolnem powietrzu.
Godzina trzecia. Chwila, kiedy spożywszy śniadanie w klubie lub u Mignon kierował się ku avenue de Messine. Machinalnie zwrócił tam kroki. Na skrzyżowaniu jakie tworzy ulica Messine z bulwarem Haussmanna Chrystjan zatrzymał się, przepuszczając kilkanaście pojazdów. To go opamiętało. Jakże znalazł się tu tak prędko?.. Pałac Potnickiego wznosił we mgle zachodzącego słońca swe obydwie wieżyczki... Jakaż pokusa!... Czemu nie miałby tam pójść, po raz ostatni zobaczyć tę kobietę, co pozostanie w jego życiu jako palące wspomnienie niezaspokojonej żądzy?
Wreszcie po straszliwem zmaganiu się z sobą, powziął bohaterską decyzję i wskoczywszy do przejeżdżającego fiakra dał adres klubu. Nie starczyłoby