Strona:PL Daudet - Spowiedź królowej.djvu/227

Ta strona została przepisana.

W biurze Chrystian zastał prefekta Marsylji, dawnego dziennikarza, postać rudobrodą, żywą i sprytną.
— Z wielkim żalem muszę oznajmić Waszej Królewskiej Mości, że tu nastąpi kres podróży, powiedział tonem wytwornie uprzejmym... Mój rząd nie mógłby pozwolić, aby książę, któremu Francja udzieliła gościnności, użył jej w celu spiskowania przeciwko przyjacielskiemu państwu.
Król chciał protestować. Lecz prefekt znał najmniejsze szczegóły wyprawy.
— Odjazd miał nastąpić w Marsylji, a towarzyszy w Cette na parowcu z Jersey... Wylądowanie w Gravosie; sygnał — dwie rakiety, jedna ze statku, druga — z lądu... Widzi Wasza Królewska Mość, że jesteśmy dobrze poinformowani, a Raguza — jeszcze lepiej. W ten sposób zaoszczędzimy tylko istnej zasadzki.
Chrystjan II, przybity, zadawał sobie pytanie, kto mógł udzielić informacyj, znanych tylko jemu, królowej, Hezecie i jeszcze jednej osobie, której ani na chwilę nie podejrzewał. Prefekt uśmiechał się w jasną brodę:
— Cóż, Najjaśniejszy Panie, trzeba się pogodzić z losem. To sprawa przegrana. Na przyszły raz będzie lepiej, przy zachowaniu większych środków ostrożności... A teraz błagam Waszą Królewską Mość o przyjęcie gościny, jaką ofiarowuję w prefekturze. Wszędzie indziej groziłaby ciekawość tłumu, Rzecz jest znana w mieście...
Chrystjan odpowiedział dopiero po chwili. Patrzył na tę kancelarję biurową, wypełnioną zielonym fotelem i zielonemi tekami, fajansowym piecem i wielkiemu mapami, pobróżdżonemi marszrutami pociągów, na ten obrzydliwie mieszczański kąt, gdzie zapadło