żoneczko, jakże byłaś piękna w tej podróży, która oby była trwała wiecznie! „Widzisz, że obraz twój trwa i przezwycięża, na progu śmierci, nawet śmierć. Chcę go zachować tam dokąd zawiodą nas za kilka godzin, i to pozwoli mi paść z uśmiechem na ustach. Więc nie rozpaczaj, droga przyjaciółko, myśl o dziecku, które ma przyjść na świat. Zachowaj się dla niego, a gdy już zdoła zrozumieć, powiedz mu, że zginąłem, jak żołnierz.
„Pragnąłbym zostawić ci jakąś pamiątkę ostatniej chwili, lecz złupiono mi wszystko, zegarek, obrączkę, szpilkę. Mam tylko parę białych rękawiczek, w których miałem wkroczyć do Raguzy. Włożę je za chwilę, aby uczcić mękę, a kapelan więzienny przyrzekł mi, że ci je prześle.
„Żegnaj, żegnaj, droga moja Koleto! Nie płacz! A gdy to piszę, łzy zalewają mi oczy. Pociesz ojca! Biedny! On, co mnie zawsze strofował, że zbyt późno zjawiam się na służbę. Już nie zjawię się wcale!.. Żegnaj, bądź zdrowa... A miałem ci do powiedzenia tyle rzeczy... Ale trzeba umrzeć. Co za los!... Żegnaj, Koleto!
— Pozostało jedno wyjście, Najjaśniejszy Panie.
— Mów pan, drogi mój Méraut... Jestem gotów na wszystko.
Méraut wahał się z odpowiedzią. To co miał wyrzec, wydawało mu się zbyt poważne i nie na miejscu w tej sali bilardowej, dokąd król go pociąg-