Strona:PL Daudet - Spowiedź królowej.djvu/252

Ta strona została przepisana.

starego Rosena, który wyprostowany i trzęsąc głową chodzi tam i z powrotem, z pałacu do budynków gospodarskich. Cieplarnia i ogród kwitną wciąż, a uradowane ciepłem małpki napełniają klatkę krzykiem i skokami. Kuc młodego króla, sprowadzony przez masztalerza po dziedzińcu wyłożonym słomą, zatrzymuje się przed gankiem, kierując smutny wzrok ku miejscu, skąd wychodził jego pan. Wygląd pałacu zachował dawną elegancję i komfort. Lecz czuje się jakieś wyczekiwanie, życie wokół jest, zda się — zawieszone, panuje cisza, podobna tej co następuje po burzy. A rzeczą najbardziej uderzającą są trzy żaluzje na górze, hermetycznie zamknięte, poza któremi kryje się tajemnica cierpienia i choroby.
Méraut, który po opuszczeniu domu królewskiego zamieszkał w pobliżu i wciąż krąży dokoła, spogląda rozpacznie na zamknięte okna. To jego udręka i zagłada. Wraca tu codzień lękając się, że ujrzy je któregoś ranka otwarte po to, aby się rozwiały dymy zgaszonej gromnicy. Mieszkańcy tej części Saint-Mandé już zaczynają go znać i uważają potrosze za warjata i doprawdy rozpacz jego graniczy z manją. Nie cierpi w nim człowiek zakochany. Królowa dobrze uczyniła, wypędziwszy go, zasłużył sobie na to, i namiętność jego milknie wobec wielkiej ruiny nadziei. Marzyć o wychowaniu króla, przejąć się tem wspaniałem zadaniem, a potem zniszczyć wszystko, zmarnować własnemi rękoma. Ojciec i matka, bardziej dotknięci w swych uczuciach, nie byli bardziej zrozpaczeni. Nie miał nawet pociechy, jaką daje pielęgnowanie i doglądanie w każdej chwili, i ledwie, mógł uzyskać jakąś wiadomość od służby, srożącej się nań wskutek zaszłego wypadku. Jednak znajomy leśny, mający wstęp do domu, opowiadał mu pogłoski, spotęgowane dzięki owej potrzebie niezwykłości, ja-