Strona:PL Daudet - Spowiedź królowej.djvu/33

Ta strona została przepisana.

okna Tuileriów, z wyżyny galowych pojazdów... Tym razem chcę wszystko poznać, wszędzie być... Sapristi! Nie pomyślałem o tem, że każę ci chodzić i chodzić, a ty wszak kulejesz, mój biedny Herbercie... Poczekaj, zatrzymamy powóz.
Książę usiłował protestować. Noga nie sprawiała mu żadnego bólu. Czuł się na siłach odbyć przechadzkę. Lecz Chrystjan nie zgodził się:
— Nie, nie, nie chcę, aby mój przewodnik był zmaltretowany już pierwszego wieczoru.
Zatrzymał dorożkarza, który jechał w stronę placu de la Concorde, turkocąc wykręconemi resorami i okładając biczem kościsty kręgosłup zwierzęcia, wskoczył lekko i, zacierając ręce z uciechy dziecięcej, usadowił się na starem błękitnem suknie poduszek.
— Dokąd jedziemy, książę-panie? — zapytał dorożkarz, nie podejrzewając wcale, że oddaje tu należny hołd.
A Chrystjan, król Ilirji odpowiedział triumfującym głosem wyzwolonego sztubaka:
— Do „Mabille!“

II.
Rojalista.

Dwaj mnisi o głowach strzyżonych i obnażonych pod ostrym deszczem grudniowym, co mżył i drobnemi igłami pokrywał habity opatrzone sznurkiem i zaokrąglonym kapturem zakonu św. Franciszka, szybkiemi krokami schodzili po pochyłości ulicy Monsieur le Prince. Pośród przeobrażeń dzielnicy łacińskiej, pośród obszernych wyłomów, którędy uszła oryginalność, wspomnienia starego Paryża, ulica Monsieur