Strona:PL Daudet - Spowiedź królowej.djvu/46

Ta strona została przepisana.

proklamacji o słowach nieokreślonych, jak nadzieja: „Francuzi, tamci oszukują siebie i was“. I zawsze ta sama pieczęć: „Fides spes“. O! biedni ludzie, nie brakło im wiary ani nadziei.
— Kiedy król powróci — mawiał majster Méraut — kupię sobie wygodny fotel. — Kiedy król powróci, zmienię papierowe obicie pokoju.
Później, po podróży do Frohsdorfu, formula była zmieniona:
— Gdy miałem zaszczyt ujrzeć króla — mówił przy każdej okazji.
Poczciwiec w istocie rzeczy odbył tę pielgrzymkę, będącą dla robotnika z miasteczka wielką ofiarą czasu i pieniędzy. Nigdy żaden Hadżi nie wracał chyba z Mekki tak zachwycony. Spotkanie było wszakże krótkie. Na audjencjach pretendent zwykł mówić: „Ah, otóż i pan...“ i nikt nie mógł się zdobyć na odpowiedź, zwłaszcza Méraut, którego wzruszenie ścisnęło za gardło i oczy zamgliło łzami, tak, że nie widział nawet wyraźnie rysów swego bóstwa. Za to przy wyjeździe książę d’Athis, sekretarz przyboczny, rozpytywał go długo o stan umysłów we Francji; można sobie wyobrazić, co odpowiadał egzaltowany tkacz, który nigdy nie opuścił swej mieściny.
— Niech przybędzie nasz Henryk, niech przybędzie co rychlej — naród się niecierpliwi...
Książę d‘Athis, zachwycony odpowiedzią, podziękował serdecznie i znienacka zagadnął:
— Ma pan dzieci, majstrze Méraut?
— Trójkę, książę panie.
— Chłopaki?
— Tak... troje dzieci... — powtórzył stary majster (gdyż w pojęciach tego ludu dziewczęta nie uchodziły za dzieci).