Strona:PL Daudet - Spowiedź królowej.djvu/61

Ta strona została przepisana.

cugowych i pod wierzch — królowa używała codziennie konnej jazdy, — liberja nosiła barwy Ilirji, pudrowana, fryzurę, a halabarda i zielono-złota szarfa szwajcara były w Saint Mande i Vincennes równie legendarne, jak drewniana noga starego Dausmenila: wszystko to odznaczało się zbytkiem umiarkowanym i niemal nowym. Istotnie, rok zaledwie upłynął od chwili, gdy Tom Levis zaimprowizował ze wszystkiemi dekoracjami i akcesorjami książęcą scenę, gdzie ma się odegrać opowiadany tu dramat historyczny.
Tak, istotnie, Tom Levis... Pomimo nieufności i odrazy, trzeba było uciec się do niego. Ten zażywny człowieczek odznaczał się zdumiewającą elastycznością i uporem. A tyle miał w zanadrzu przebiegłości, ile kluczy i wytrychów do otwierania lub łamania opornych zamków, nie licząc właściwych mu sposobów zdobywania serc dostawców, lokajów, pokojówek, „Zwłaszcza zdaleka od Toma Levisa!“. Tak mówiono zwykle na początku, Ale wówczas nie udawało się uczynić ani jednego kroku. Dostawcy nie przynosili w porę towarów, służba buntowała się, aż do chwili gdy, ze zjawieniem się w cabie człowieka w złotych okularach, tapety same pokrywały ściany, zwieszały się firanki i portjery, posadzki pokrywały ozdobne i miękkie dywany. Zapalały się kaloryfery, kamelje zapełniały cieplarnie, a właściciele, szybko się zainstalowawszy, rozkoszowali się, siedząc w wygodnych fotelach salonowych i oczekiwali na stosy rachunków, płynących ze wszystkich stron Paryża. Przy ulicy Herbillon stary Rosen, szef domu cywilnego i wojskowego odbierał rachunki, płacił służbę, zarządzał maleńkim majątkiem króla i to tak zręcznie, że Chrystjan i Fryderyka żyli dosyć zbytkownie w tych złotych ramach, otaczających ich