Strona:PL Daudet - Spowiedź królowej.djvu/67

Ta strona została przepisana.

zmiernie znudzony i znużony prowadził rozmowy, podczas których Fryderyka próbowała podniecić go gorączkowo, daremnie szukając w jego oczach obcego mu zainteresowania. Roztargniony i zajęty jakimś niedorzecznym refrenem, miał w mózgu bezustannie wizję ostatniej nocy, szalone i zmysłowe majaki rozkoszy. I z jakiemż westchnieniem ulgi wychodził, pełen wracającej mu już energji młodzieńczej, podczas gdy królowa stawała się coraz to bardziej smutna i samotna.
Prócz tej korespondencji porannej, listów krótkich a wymownych, które miały ożywić odwagę i bliskie upadku przywiązanie, jedyną rozrywkę Fryderyki stanowiła lektura bibljoteki królewskiej, złożonej z pamiętników, zapisków, kronik epok ubiegłych, oraz dzieł podniosłej filozofji religijnej, — wreszcie zabawy dziecka w ogrodzie i konne przejażdżki do lasku w Vincennes; rzadko docierała do miejsca, gdzie słychać było echa gwaru paryskiego i głosy nędzy wielkiego przedmieścia, bowiem Paryż budził w niej antypatję i niepohamowany strach. Zaledwie raz na miesiąc odbywała z całą paradą liberji ceremonjał wizyt u zdetronizowanych władców. Czyniła to bez przyjemności, wracała — przygnębiona. Czuła w tych dramatach królewskich, znoszonych spokojnie i szlachetnie, zupełną uległość i rezygnację, pogodzenie się z wygnaniem, cierpliwe i weszłe już w zwyczaj, maskowane jakąś dziecinadą i manją, albo czemś gorszem jeszcze.
Najwięcej godności i dumy okazywał król westfalski, starzec niewidomy i wzruszający, oraz jego córka, jasnowłosa Antygona: zachowując pompę i pozory swego dostojeństwa, zajęty był jednak tylko kolekcjonowaniem tabakierek i zapełnianiem gablotek drobiazgami. Szczególna ironja wobec kalectwa,