Strona:PL Daudet - Spowiedź królowej.djvu/75

Ta strona została przepisana.

— Jak późno zjawiasz się na służbę, Herbercie, — rzekł z powagą książę.
Młody de Rosen, choć dorosły mężczyzna, drżący wciąż w obliczu ojca, zaczerwienił się, bąkając coś na usprawiedliwienie... Bardzo mu przykro... nie z własnej winy... całonocna służba.
— Dlatego to więc króla nie widać jeszcze? — rzekła księżna, wsuwając zgrabny nosek między rozmawiających.
Surowy wzrok księcia zamknął jej usta. Postępowanie króla nie podlegało krytyce.
— Proszę zameldować się szybko. Jego Królewska Mość czeka zapewne.
Herbert wyszedł posłusznie, spróbowawszy uprzednio uzyskać uśmiech od swej umiłowanej Kolety, która, bynajmniej nie uspokojona jego przybyciem, uniosła ku kanapie kwaśną i zadąsaną minkę; tymczasem rozkręciły się piękne karby jej fryzury, zaś dziecięca rączka targała nerwowo błękitną suknię. A przecież książę Herbert bardzo wypiękniał w ciągu ostatnich miesięcy. Żona zażądała, aby piastując godność adjutanta, zapuścił wąsy, co nadawało szczególnie marsowego wyglądu tej poczciwej fizjognomji, wychudłej i pobladłej wskutek bezsenności oraz służby przy boku króla... Prócz tego, — ile że nieco jeszcze utykał, — chodząc opierał się na lasce, jak prawdziwy bohater oblężenia Raguzy, o którem napisał właśnie pamiętnik, głośny już przed opublikowaniem: autor, odczytawszy go któregoś wieczora u królowej Palerma zyskał wraz ze świetną owacją towarzyską solenną obietnicę nagrody Akademji. Jaką powagę, jakie stanowisko dawało to mężowi Kolety! Ale mimo to nie stracił nic ze swego wyglądu dobrodusznego, nieco głupkowatego i nieśmiałego, zwłaszcza wobec księżny, traktującej go z pełnem wdzięku lek-