frywolnego przy pomocy sztuk i powieści, co je idealizują dla prowincji i zagranicy. Stosunek z panią de Rosen powstrzymał go przez jakiś czas na tej pochyłości łatwej rozkoszy, podobnej do wąskich schodków nocnych restauracyj, zalanych światłem; w zejście to, wyłożone u góry dywanem, zstępuje się krok za krokiem, w stanie początkowego podchmielenia, im niżej tem szybciej, w przeciągu otwartych drzwi, aż wreszcie staje się wobec rynsztoka i niepewnej godziny, kiedy grasują męty i rzezimieszki. Chrystjan znajdował się obecnie na tej równi pochyłej, bliski upadku, a odwagi i podniety dodawał mu, w stopniu silniejszym jeszcze niż wina przy deserze, mały dwór, klan, który go otaczał, wykolejeni arystokraci, czyhający na naiwność panujących dziennikarze — hulaki, których opłacane artykuły bawiły go: dumni z tej poufałości ze znakomitym wygnańcem, prowadzili go za kulisy teatrów, gdzie kobiety jego tylko widziały, wzruszone i wyzywające szminką na wybladłych policzkach, udając zgorączkowane zmieszanie. Oswoiwszy się szybko z językiem bulwarów, jego grymasami, wynaturzeniem i słabostkami, mówił, jak urodzony modniś: „Szyk, pierwsza klasa... Kiepska sprawa... Boki zrywać...“ lecz mówił to mniej wulgarnie, dzięki akcentowi cudzoziemskiemu, co uszlachetniał żargon, nadając mu posmak cyganerji. Był też jeden wyraz, który przypadł mu szczególnie do smaku: bajeczny. Używał go przy każdej sposobności, przy każdej ocenie. Sztuki teatralne, powieści, wydarzenia państwowe lub prywatne były dlań bajeczne, lub niemi nie były.
To uwalniało Jego Królewską Mość od rozumowania. Pod koniec jakiejś tam kolacji, Amy Férat, pijana i zirytowana ciągiem powtarzaniem tego słowa, zawołała doń:
Strona:PL Daudet - Spowiedź królowej.djvu/91
Ta strona została przepisana.