Strona:PL Daudet - Spowiedź królowej.djvu/92

Ta strona została przepisana.

— „Hej, ty, Bajeczny!“....
Ta poufałość podobała mu się Przynajmniej ta jedna nie traktowała go, jak króla, Została jego kochanką, i potem nawet po zerwaniu z tą modną aktorką, pozostał mu ten przydomek, podobnie, jak Podkurek, nadany księciu Axelowi, choć nikt nie wiedział zgoła, dlaczego.
Bajeczny i Podkurek, tworzyli parę przyjaciół, nie rozstających się, wspólnie polujących na wszelką zwierzynę, i nawet w buduarach splatały się ich losy, niemal identyczne, bowiem niełaska księcia była prawdziwem wygnaniem. Od dziesięciu lat zapełniał je zabawą, której oddawał się we wszystkich lokalach bulwarowych z zapałem karawaniarza. Król Ilirji uważał pałac Axela na Połach Elizejskich za swój apartament. Zrazu nocował tam kilkakrotnie, potem równie często, jak w Saint-Mandé. Ta nieobecność w domu, pozornie usprawiedliwiona i umotywowana, nie odbierała spokoju królowej, lecz księżnę pogrążała w czarnej rozpaczy. Zapewne pocieszała się w zranionej dumie nadzieją odzyskania tego płochego serca. W tym celu stosowała tysiąc sposobów z dziedziny kokieterji, zmieniając stroje i uczesanie, kombinując krój i barwy, harmonizujące z powabem jej urody. I jakież to było rozczarowanie, gdy z nadejściem godziny siódmej wieczór król nie się zjawił, a Fryderyka, niezmącona w swym spokoju, oświadczywszy: „Jego Królewska Mość nie będzie na obiedzie“, rozkazywała postawić na honorowem miejscu wysokie krzesło małego Zary! Nerwowa Koleta, zmuszona milczeć i stłumić troskę, pragnęła ze strony królowej, jakiegoś wybuchu, któryby je pomścił obie. Ale Fryderyka, ledwie nieco bledsza, trwała w majestatycznym spokoju, nawet gdy księżna wtrącała z okrutną zręcznością kobiecą