Strona:PL De Bury - Philobiblon.djvu/28

Ta strona została przepisana.

Jesteście pasterzami stada Pańskiego, tak przykładem jak nauką, a stado się trzyma, iżby wam za to dawało mleko i wełnę.
A jacyż są łask tych rozdzielacze? Nie sąż nimi księgi? Pamiętajcie, prosimy was o to, że nam to zawdzięczacie te wasze wszystkie przywileje i swobody. Przez nas, pijąc z naczyń wiedzy i rozumu, dochodzicie do stolców zwierzchniczych i ludzie nadają wam tytuł mistrzów i panów. Przez nas posiadacie — według zasługi — przedziwne dostojeństwa kościelne i uchodzicie w oczach laików za wielkię światłości świata. Przez nas nosicie od dzieciństwa, z dziewiczym jeszcze meszkiem na licach, tonsurę na waszej głowie, dającą wam obronę według groźnych słów kościoła, zawartych w psalmie setnym i czwartym: „Strzeżcie się dotykać mych pomazańców i nie czyńcie krzywdy moim prorokom“, i że kto czelnie ich się dotyka, ten już samem dotknięciem natychmiastową ściąga klątwę na siebie. Ale gdy do starszego doszedłszy wieku, popadniecie w występek, gdy dotarłszy do widłowatej drogi pitagorejskiej litery, wybierzecie sobie kierunek i zwracając się wstecz, staniecie się towarzyszami złodziei i porzucicie ścieżki boże, któreście sobie przedtem obrali, i tak spadając coraz to niżej, okryci rabunkiem, mordem i wszelakiego rodzaju bezwstydem, sumienie zarówno jak i powagę splamione mając zbrodnią, ręce i nogi skrępowane ścigającą was sprawiedliwością, — gdzież znajdziecie ratunek, zagrożeni najhaniebniejszą karą śmierci?