Strona:PL De Bury - Philobiblon.djvu/35

Ta strona została przepisana.

wzniosła była wieży Babel, i gdyby jeden tylko język rozszerzył się po wszechświecie.
Do skarg długiego szeregu dodamy jeszcze ostatnią. zbyt krótką w stosunku do tego, co miałybyśmy jeszcze do powiedzenia. Wspomnimy ostatni, przeciw naturze wyrosły obyczaj, odwracający nas od celu, któremu służyć winnyśmy. My, cośmy światłem dusz wierzących stajemy się w rękach nie znających się na piśmie malarzy jakimś zbiornikiem obrazków i płatków złota, jak gdybyśmy nie były naczyniami boskiej mądrości. Niezasłużenie poddano nas pod moc laików, moc, sroższą dla nas od śmierci, albowiem sprzedają nas za nic naszym wrogom, stającym się naszymi sędziami.
Po wszystkiem, co powiedziano, łatwo każdy spostrzeże, jak bardzo mamy prawo mówić klerykom wszelkie słowa obelgi, jeno, że ich oszczędzamy ze względu na nas same. Bo gdy wysłużony już żołnierz ma cześć dla swej pawęży i broni, gdy Korydon miłuje swój pług, swój wóz, swą sieć, swą torbę pasterską i swą motykę, gdy rzemieślnicy szanują wielce swoje narzędzia, to kleryk jest jedynym, niewdzięczną mającym pogardę i lekceważenie dla pierwotnych źródeł swoich zaszczytów.