Strona:PL De Bury - Philobiblon.djvu/47

Ta strona została przepisana.

iżby władał nad światem i większe posiadał państwa, niż państwo cesarza, widzi się, dzięki niesprawiedliwym prawom wojny, w roli poniżonego niewolnika. O, wielce zbrodnicza mocy ciemności, nie bojąca się poniżać uznanej boskości Platona, który, nim Stwórca uciszył rokosz walczącego przeciw niemu Thoasa i zanim w materję wlał duszę, uznany był za godnego, aby oczom bożym pokazać ideje i w ten sposób samemu Stwórcy swemu przedstawić arcytyp świata i widocznemu światu kazać według swego wyższego kształtować się wzoru.
O, pożałowania godny obrazie. przedstawiający nam, jak obyczajny Sokrates, którego działalność była cnotą, a słowo mądrą nauką, a który z zasad natury wywodził sprawiedliwe ustawy państwa, oddany jest pod moc zbrodniczego oprawcy! Opłakujemy los Pitagorasa, tego ojca harmonji, że tak srodze smagały go rozwścieklone furje wojny i że go zmuszono, ażeby, miast śpiewać, kwilił jak gołąb. Litość czujemy dla Zenona, który z obawy, by nie zdradzić tajemnicy, zębami odgryzł sobie język i nieustraszenie splunął nim w oblicze tyrana. Przypomnijmy sobie także i Anaksarcha, którego Diamedon roztarł w moździerzu.
Zaiste, niema godnego bolu dla dostatecznego opłakiwania ksiąg wszystkich, które dzięki okolicznościom wojny zmarniały na całym świecie. Przypominamy tylko łez pełną skargę Aulusa Geljusza na straszliwe zniszczenie, jakie w pierwszej wojnie aleksandryjskiej sprawiły wojska posiłkowe, kiedy siedemkroć sto tysięcy