Strona:PL De Bury - Philobiblon.djvu/52

Ta strona została przepisana.

mieliśmy, po załatwieniu mnogich spraw, tyczących się dworu i publicznych spraw państwa, wszelkie, dzięki łasce królewskiej, ułatwienie, aby ukryte zakamarki książnic z wszystką przetrząsać swobodą. Albowiem Fama szybkonoga poniosła już wszędzie wiadomość o naszem umiłowaniu; doniesiono o nas, że wprost giniemy z miłości do ksiąg, zwłaszcza starych i że względy nasze łatwiej uzyskać księgami, niż złotem. Dzięki dobroci wzmiankowanego księcia, mogliśmy też szkodzić lub być pożytecznymi, popierać wielkich czy małych, albo ich odtrącać; dlatego tak bywało, że zamiast najświetniejszych podarunków, najprzyjemniejszych upominków, przynoszono nam bezmiar brudnych szpargałów, zużytych rękopisów, niemniej atoli cennych tak dla naszych oczu, jak i dla naszego serca. Przed nami otwierały się książnice największych klasztorów, przywlekano skrzynie, wypróżniały się wory; tomy, spoczywające w grobach swych przez niejedno stulecie, budziły się naraz zdumione, a znajdujące się drzewiej w ciemnych nader miejscach, tonęły w powodzi niezwykłej dla nich światłości. Najpiękniejsze przedtem księgi, dziś zniszczone i brzydkie, mysim pokryte gnojem i zjedzone przez robactwo, leżały tam martwe; ongi strojne w purpurę i płótno nadobne, ninie pozostawione zapomnieniu, odziane kurzem i pleśnią, wyglądały na mieszkanie czerwiów i ciem.
A przecież, korzystając z chwili, spędzaliśmy śród nich czas upragniony rozkoszniej, niż lekarz śród nagro-