Strona:PL De Bury - Philobiblon.djvu/63

Ta strona została przepisana.

rysunek, w który się zagłębiał. Dowody, popierające nasze twierdzenie, tak są liczne, że potrzeba streszczania się nie pozwala nam wymieniać ich wszystkich. Ale, z bólem to mówimy, słynni duchowni dni naszych wprost przeciwną obierają drogę. W latach młodszych pracując z ambicji i niedoświadczonym, a bezsilnym ramionom swoim przypinając ikarowe skrzydła uroszczeń, pośpiesznie i nazbyt przedwcześnie po doktorski sięgają biret. Stają się niezasłużenie, w chłopięcym niemal wieku, nauczycielami różnych fakultetów, do których nie idą krok za krokiem, jeno wskakują na nie jak kozy. A jeśli co nieco pokosztowali z tego wielkiego strumienia, zdaje im się, że wypili go do dna, gdy tymczasem zaledwie zwilżyli gardziele; a ponieważ w odpowiednim czasie nie zdołali sobie w początkowych naukach silnej zdobyć podstawy, przeto gmach budują natychmiast się walący; a że dorósłszy, wstydzą się uczyć na nowo, co powinni byli przyswoić sobie w dniach młodości, więc dzisiaj muszą wciąż pokutować za niezasłużone zaszczyty, do których doszli zbyt prędko. Dlatego z tych i tym podobnych powodów nie osiągają nasi uczniowie w krótkich godzinach nauki tej pewności naukowej, jaką posiadali starożytni, jakkolwiek odrazu obsypuje się ich zaszczytami, przyjmuje do grona starych i uznanych i uroczyście wprowadza się ich na katedry i stolce, przynależne starszym. Zaledwie opuścili kołyskę i odwykli od matczynego mleka, czytują reguły Pryscjana i Donata; bezwąse młodzieniaszki powtarzają, jąkając się, kategorje