Strona:PL De Bury - Philobiblon.djvu/75

Ta strona została przepisana.

nadaje dziełu doskonałość, tak jak młodość zyskuje dzięki piękności o jeden wdzięk więcej. Dlatego starożytni znaleźli w mądrości swej środek, aby lekkomyślnego ducha ludzkiego ująć w ten sposób, iżby Minerwa słodka mogła się, niby zapomocą pewnego rodzaju pobożnego oszustwa, ukrywać tajemniczo pod przesłoną rozkoszy. Wszak przyzwyczailiśmy się przyciągać dzieci do nas przy pomocy darów, tak że potem dobrowolnie przyjmują, cośmy starali się im przyswoić wbrew ich woli. Albowiem upadła natura nasza nie odrazu zwraca się żarliwie ku cnocie, jeżeli poprzednio władała nią skłonność, prowadząca do występku. Tak mówi o tem Horacy w krótkim wierszu swojej „Ars poetica“:

Poeci dla pożytku nucą, lub zabawy

i radzi w innym wierszu tej samej księgi:

Prym posiadł, kto pożytek połączył z zabawą.

Jak często zniechęcał sobie Euklides uczniów swoim „Pons Asinorum“ dzięki zbyt subtelnej bystrości, podobnej do strasznej opoki, na którą żaden uczeń nie mógł się wdrapać! „Mowa ta jest trudną“, twierdzili, „któż zdoła ją pojąć?“ Syn niestałości, który skończył na tem, że pragnął przekształcić się w osła, nie porzuciłby może filozofji, gdyby mu się była ukazała pod przesłoną rozkoszy. Ale niebawem przerażony nauką Kratona, smagany nieustannemi pytaniami, niby niespodziewanym gromem, nie widział innego zbawienia krom ucieczki.