Gaston Dauberive, który jechał za niemi o kilka kroków, wrócił do siebie, miotany naprzemian gniewem i rozpaczą.
Nazajutrz roleta w pokoju Teresy przez większą część dnia była zapuszczona, i Gaston. napróżno całe godziny wyczekiwał u okna. Biedna dziewczyna ze zmęczenia i smutku dostała gwałtownej migreny i nie opuszczała łóżka.
Wieczorem odźwierny wręczył mu list przysłany przez posłańca. Gaston zobaczywszy go, ucieszył się, przyszła mu bowiem myśl, iż Teresa, nie mogąc z nim się rozmówić, znalazła sposobność napisać.
Lecz radość ta trwała zaledwie chwilę, przypomniał sobie, iż Teresa nie znała przecież jego adresu.
— Kto to może pisać? — pytał siebie z westchnieniem.
Otworzył — kopertę i przeczytał podpis Pawła Gaussin.
Paweł Gaussin, o którym, jak pochlebiamy sobie czytelnicy nie zapomnieli, był tym młodym człowiekiem, któremu Gaston dał swój zegarek w celu zastawienia go w lombardzie i uzyskania tym sposobem pieniędzy na drogę do Joigny, do swej starej ciotki, po której oczekiwał sukcesji, skromnej wprawdzie, lecz dostatecznej dla wykonania swego projektu podróży do Ameryki, gdzie spodziewał się zrobić majątek.
W liście swym Paweł pisał.
Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/146
Ta strona została skorygowana.