Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/183

Ta strona została skorygowana.

jest wielkie, nie jest bliskiem. Nikt nie wydaje córki za mąż w przeciągu dni ośmiu, a za dni ośm wiele rzeczy stać się może.
Ubrał się pośpiesznie, zabrał resztę pieniędzy z zaliczki danej przez pana de Lorbac, i pieszo udał się do dworca północnej kolei żelaznej.
W pięć minut po przybyciu na stację, jechał już pociągiem do Orry-la-Ville.
Gaston jakkolwiek w szkole sztuk pięknych specjalnie oddawał się rzeźbiarstwu, i uczył się nadto malarstwa, a obrazy jego, chociaż nie wykazywały talentu pierwszorzędnego, zwróciły jednak na siebie uwagę i były kupowane. Celował przedewszystkiem w pejzażach. Podczas wakacji, robił częste wycieczki dla studiów do lasu Chantilly, obfitującego w widoki malownicze; znał wszystkie wioski rozsiane na jego krawędziach, wszystkie ścieżki i zakątki. Nieraz przychodziła mu myśl: jak spokojnie można było żyć w tej cichej okolicy, rzadko kiedy nawiedzanej przez podróżnych.
Z wiosek otaczajacych las Chantilly, szczególnej podobała mu się jedna, Montgresin, malutka, złożona z dwunastu zaledwie domków i położona na samym brzegu lasu, o kilka kroków od stawu Commelle, — i o godzinę drogi od Chantilly, a dwie i pół od Senlis.
Tę właśnie wioskę wybrał on teraz dla urzeczywistnienia swoich planów.
Wysiadłszy z pociągu o godzinie jedenastej na stacji Orry-la-Ville, położonej wśród lasu, znaną so-